boże nie mam już siły

Tłumaczenia w kontekście hasła "ma już siły" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: W świecie ludzi nie ma już siły. N mam siły Lyrics: Złamałaś mi serce, jestem jego więźniem / Złożyłem przysięgę - nigdy kurwa więcej / Złamałaś mi serce, jestem jego więźniem / Złożyłem przysięgę - nigdy Nie mam już siły na to wszystko. Najchętniej bym się zabiła, ale niestety nie mam odwagi, jednak coraz częściej o tym myślę. Jak pójdę do taty boję się, że mama i siostra nie będą miały co jeść i to przeze mnie.Proszę! Niech mi Pani coś doradzi, co powinnam zrobić, bo już nie daję rady, sama nie wiem, co dla mnie lepsze. 25 stycznia 2010 roku, godz. 21:28 66,5°C Tekst dnia 17 czerwca 2011 roku. Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. mądrość cierpliwość. Następny tekst. Dodał, że nie wolno mówić, że "to nie ma sensu, że to ponad nasze siły", a także "że już przecież tyle razy próbowaliśmy i nic z tego nie wyszyło". "Trzeba mieć odwagę spojrzeć w twarz. Nie odwrócić oczu. Nie zdezerterować. Nie uciec. Nie odrzucić i obojętnie zostawić. Pieśni do Miłosierdzia Bożego. s. M. Emanuela Gemza ZMBM. Ref.: Ty jesteś Panie Bogiem łaski i wielkiego Miłosierdzia. 1. Szczęśliwy ten, kto zaufał Tobie. Bo Ty o niego troszczysz się. Będę śpiewać Tobie bo jesteś Bogiem Miłosiernym. 2. Przebaczenie masz dla każdego kto prosi. pemain yang bertugas mengontrol pertahanan dalam bola voli disebut. Mateusz, nie mów tak. Nie poddawaj się, trwaj i ufaj, proszę proszę o akceptację komentarza Mateusz, nie mów tak. Nie poddawaj się, trwaj i ufaj, proszę odmawiam w intencji ratowania malzenatwa i tez brak mi nie Bozej zawierzmy wszystko… Mateuszu, nie możesz się poddawać? Dlaczego Matka Boska nie miałaby Ci pomóc skoro modlisz się w słusznej i pięknej sprawie? Przecież to są podszepty złego. Jemu o to chodzi, żebyś podeptał różaniec bo tą modlitwą wszystko można wyprosić. Trzymaj się i nie przestawaj się modlić. W różańcu siła i moc. Mateusz, posłuchaj, miałam podobnie. Odmawiałam nowennę w intencji o dar poczęcia dziecka, na co czekałam już wiele lat. W trakcie odmawiania nie udało się, a jeszcze bardzo pogorszyły mi się wyniki. Załamałam się, ale odmawiałam dalej, do końca. Czytałam świadectwa innych i wiele osób wspominało, że w trakcie odmawiania nowenny nasilają się ataki złego i sytuacja może się pogorszyć. Tą nowennę odmawiałam w Wielkim Poście, czyli kilka miesięcy temu. W zeszłą sobotę dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Tak więc nie poddawaj się. chwała Bogu – czekamy na świadectwo! Mateusz ja odmówiłam 2 różańce Pompejańskie za moją siostre która 2 lata temu miała operację i wszystkie wyniki były dobre .W lutym okazało się .że ma przeżuty do mózgu .Niestety nie ma dla niej już ratunku,taka jest wola Boża i my się z nią zgadzamy ,a modlitwa nas wzmocniła i wiem że Matka Różancowa jest z nią i ją wspiera. Taka jest wola ją zaakceptować .NIE PODDAWAJ SIĘ. nie umiem się już modlić w swojej intencji ale chętnie pomodlę się w Twojej, Mateusz. Nie rezygnuj tak łatwo. Namów mamę by wspólnie z Tobą odmawiała różaniec .Doda to jej wielkiej siły! Mateusz niewiem czy czytałeś świadectwo pierwotne NP jak Maryja objawiała się chorej Fortunatinie powiedziął jej ze na krótko przed końcem jej się pogorszy tak że wszyscy straca nadzieję o uzdrowieniu i Ona wtedy przyjdzie z łaską i ją uzdrowi . I tak było Maryja nie kłamie daje to co obiecuje tylko my tak mało wiemy jak Maryja działa wydaje nam się wystarczy złapać za różaniec i juz jest uzdrowienie nie jestęsmy wtajemniczeni przecięż w charakter pomocy Matki Bożej ale pasowałoby nam lepiej jej zaufać i czekać nie ulegać rozpaczy i wyrzutom ze Maryja nam nie pomaga od razu Mateuszu a może Ona specjalnie tak działa ze choroba może się nawróci by potem przy naszym zdziwieni tę osobę uzdrowić . Moja znajoma jak się modliła o uzdrowienie kogoś to było tak że było lepiej potem zajakiśczas było gorzej potem znów lepiej i powroty do szpitala . Wiesz jaki był końcowy efekt Mateuszu … w ostatnim dniu NP wyniki ze szpitala brak choroby . Dlatego podchoz do tego bardziej spokojniej nie panikuj BO gwarantuję ze cud się zdarzy tylko jak będziesz mądrzej do tego podchodził Mateusz, złóź wszystkie wątpliwości w sercu Jezusa, nie poddawaj się! Będzie dobrze! Trwaj ,módl się i ufaj ! Zaufaj,zawierz Matce Bożej,wiem co piszę,miałam wiele chwil życiowych na krawędzi,Matka Boża zawsze wysłuchuje Nas… Życzę Ci wytwałości ufności ,nie przestawaj wierzyć,bo wiara czyni cuda,wiara nas uzdrawia! Bóg z Wami! Nie poddawaj się, wytrwaj. A każdego czytającego w imieniu Mateusza proszę o modlitwę i za niego i za jego mamę. Okażmy mu w ten sposób wsparcie … Drogi Mateuszu, mam tylko jedną prośbę, czy mógłbyś mi podać swój adres e-mail? Wiem przez co przechodzisz. Mój tata miał raka.. Oddaj swój problem Bogu. Módl się o uzdrowienie Twojej mamy. Ale pamiętaj, że czasami Bóg ma inny plan. Trzeba być pokornym. Ale to , że juz nie masz siły, to świadczy, że … szatan też już jej nie ma. Dlatego … walczy o Ciebie. Wystarczy, że sie tylko … załamiesz. Miej ufność w Panu cokolwiek się wydarzy. Może chociaż ulżysz w cierpieniu. Czasami musi być gorzej, żeby było lepiej. Czy mama miała sakrament namaszczenia chorych? Mateuszu, wspieram Cię modlitwą. Niestety sama jestem teraz w takiej sytuacji, że nie mam już sił i proszę Boga o znak, że dobrze robię, że ta moja modlitwa ma sens. Bez względu na to jak się czuję postanowiłam trwać w modlitwie, co i Tobie gorąco polecam Mateusz jeśli to Ciebie wzmocni i Doda siły,obicuję codziennie odmówić dziesiątkę różańca za zdrowie Twojej Mamy. Trzymaj sie chłopie i nie podawaj,choćby nie wiem co,nie podawaj się. Ściskamy Rozumiem Twoje zniechęcenie, mam podobnie. Też nie zostałam wysłuchana, a raczej żadna z moich 4 NP. Moja koleżnka zachorowala na nowotwor zlosliwy z przerzutami w styczniu 2013r. Od tamtego momentu jej maz nieprzerwanie odmawial NP- jedna konczyl, natychmiast zaczynal nastepna. Dziewczyna prawie umarla w trakcie operacji, a pozniej przeszla 12 chemii, jednak na dzien dzisiejszy jest wyleczona, jezdzi jedynie na badania kontrolne. Chwala Panu i Najswietszej Marii Pannie:) wiara czyni cuda, a miłość małżeńska jest piękna Mateuszu, ciesz się że odnalazłeś nowennę jak mama walczy z chorobą. Moja mama chorowała na raka 5 lat temu i nie znalazłam wtedy takiej modlitwy, nikt mi o niej nie powiedział, nie natknęłam się na nią w internecie, kto wie… Może byłoby inaczej, a może tak miało być, ze dopiero teraz o tej nowennie się dowiedziałam. Nie bez przyczyny dowiedziałeś się o tej nowennie w takim momencie swojego życia. Módl się, na pewno nie pogorszy to sprawy, a co jak polepszy???? Chyba warto zaryzykować. Zazdroszczę Ci… Zazdroszczę Ci, że masz o co walczyć, chociaż doskonale wiem co czujesz, bo w takim momencie bezradność rozwala nas na łopatki:( oddaj swój smutek Matce Bożej, a swój krzyż pozwól nieść Jezusowi. Naprawdę pomogą, tylko próbuj!! Jak upadasz jak najszybciej próbuj się podnieść. Wierzę, że będzie dobrze, a wiesz dlaczego? Bo odnalazłeś tą nowennę! – To nie może być przypadek. Aniu, jestem Twoją imienniczką i tak samo jak Ty straciłam Mamę przez chorobę nowotworową. To było 14 lat temu. Mam takie same odczucia co Ty. Gdybym wtedy wiedziała o Nowennie, poruszyłabym niebo i ziemię, walczyłabym ze wszystkich sił o Nią. Walczyć jest zawsze o co, ale walczyć czymś takim jak NP to jest dopiero coś… odmawiam w tej chwili 5 Nowenne Pompejanska w intencji zdrowia taty ,który jest chory na raka, raz było gorzej raz lepiej , zmieniłam się bardzo , szczerze głęboko uwierzyłam, ciągle wierzę , a jest coraz gorzej , jest źle …. co mam robić , jak się modlić ?Pomóżcie mi błagam Was Droga 'xx’, rozumiem przez co przechodzisz. Mój tata zmarł na raka na początku tego lipca. Odmówiłam 4 nowenny w jego intencji, 5 przerwałam… Jeżeli chcesz, możemy porozmawiać, opowiem Ci jak z tym sobie radziłam i jak przez to przechodzę. Mój adres e-mail: @ mam wrażenie ,że nic nie pomaga ,żadne moje prośby, modlitwy , zaczynam się wszystkiego bać….już nie wiem co mam robić …. żadnej poprawy ….. 5 nowenn , proszę poradzcie mi coś,pomódlcie się za mojego tatę żeby było mu lepiej ,pomóźcie mi XX jedno co mi przychodzi na myśl to to, żeby ci poradzić żebyś uwielbiała Boga i dziękowała Mu za twojego tatę, za wszytko, nie gwarantuję że to uzdrowi twojego tatę ale tobie pomoże. Śpiewaj pieśni uwielbienia i dziękczynienia jakie znasz i pomodliłam się xx pomodlę się za Twojego tatę. poproś o olej św. Charbela: „Ze względu na brak możliwości obsłużenie wysyłek przez Ojców Maronitów z Libanu, przekazali oni pewną ilość reliktów św. Szarbela do Polski. Mogą one być wysłane każdemu kto na adres: Rzymskokatolicka parafia pw. św. Jadwigi Wrocław-Kozanów ul. Pilczycka 25 54-150 Wrocław wyśle prośbę wraz z zaadresowaną na siebie kopertą zwrotną z naklejonym znaczkiem pocztowym. Zaadresowana koperta ze znaczkiem powinna być dołączona do listu kierowanego pod wyżej podany adres.” Poproś ojców z Gilde o modlitwę za tatę i mogą Ci wysłać poświęcone wino. Ale przede wszystkim wierz, ufaj i trwaj na modlitwie. Wiara czyni cuda. LULU – DZIĘKUJE ! wierzę bardzo uwielbiam Pana, kocham, szczerze , Anetko : dziękuję za cenne rady . Dziękuje za Waszą modlitwę ! On ma tylko 45 lat…. xx bardzo Ci polecam odmawianie Tajemnicy Szczęścia tam jest Obietnic Pana Jezusa danych SW Brygidzie z których jedna jest taka że Pan Jezus przedłuży życie odmawiającemu lub jego bliskim gdyby Ten mial umrzeć przedwczęsnie odmawiaj ją bo ja w to wierzę a szczególnie gdy sytuacja jest dramatyczna , tekst znajdziesz w internecie XX, wierzę, że będzie dobrze. Sama codziennie proszę św ojca Charbela i św. Tadeusza Judę o pomoc, bo muszę powtórzyć badanie i bardzo się denerwuję. Przyjęło się, że Matka Boża Częstochowska jest Uzdrowieniem duszy, a Matka Boża Gidelska Uzdrowienie chorych. Byłam na Jasnej Górze. Modliłam się. Dziękuję za wszystkie rady ,pomoc i modlitwę. Bracie miej ufność w Bogu i MARYJI Mateusz!! Powiem Ci ,moja mama też miała nowotwór złośliwy , miała usuwany węzeł i musiała brać chemię .Byłam bardzo załamana,ale wszystko oddałam w ręce codziennie odmawiać różaniec oddając ją w się jak chemii miała być radioterapia i wyobraź sobie że obyło się bez .Matka Boża uzdrowiła moją już minęło osiem że nawet jak Pan Bóg ją zabierze to ja dzięki modlitwie łagodnie przejdę przez to ufność w Bogu i Maryji..Cieszyłam się żę nie jestem sama , że mam w niebie Matkę która jest !!!! NIE USTAWAJ, ALE MÓDL SIĘ Straciłam 18czerwca tego roku ukochaną Mamę i najlepszego Przyjaciela, bo bardzo zażyłe stosunki nas łączyły .Dlatego doskonale rozumiem bezsilność dzieci, których Rodzice walczą z chorobą nowotworową, też odmówiłam nowennę pompejańską 4części rożanca codziennie…nie daję rady jeszcze napisać świadectwa, bo wielki ból mam w sercu, po stracie Mamy, Jednakże Wszystkim, którzy wątpią, czy odmawianie w tak trudnej sytuacji ma sens, powiem tylko tyle, że ma i to bardzo wielki, dla odmawiających przede wszystkim, żeby się do końca nie załamać, gdy codziennie patrzymy na zmaganie się z tą straszną chorobą najbliższych. Moje doświadczenia, bo tak mogę w tej chwili je nazwać są takie, że nowenna, którą odmówiłam po ludzku sądząc, nie dała rezultatu, bo Mamusia nie żyje ale uwierzcie, że łaski płynące z jej odmawiania otrzymuję do dnia dzisiejszego, są tak wielkie, że można wiele z nich nazwać cudami…Wszystkim, którzy odmawiają nowennę w intencji uzdrowienia z nowotworu dla swoich Bliskich proszę nie przerywajcie jej nie widząc rezultatu w poprawie zdrowia Najbliższych, bo zostajecie Wy, którzy odmawiacie, a Matka Boża każdego otocza płaszczem swej opieki i nikogo bez pomocy nie zostawi. Otrzymałam w dniu śmierci Mamy obrazek od Sióstr zakonnych, które prosiłam o modlitwę, a na nim piękne słowa, które może Komuś pomogą przetrwać, tak jak mi pomagają…czego Wszystkim życzę „JEŚLI KTOŚ LUB COŚ KAŻE CI SĄDZIĆ,ŻE JESTEŚ JUŻ U KRESU,NIE WIERZ W TO! JEŚLI ZNASZ ODWIECZNĄ MILOŚĆ,KTÓRA CIĘ STWORZYLA, TO WIESZ TAKŻE, ŻE W TWOIM WNETRZU MIESZKA DUSZA NIEŚMIERTELNA ROŻNE SĄ W ŻYCIU” PORY ROKU”:JEŻELI CZUJESZ AKURAT,ŻE ZBLIŻA SIĘ ZIMA, CHCIALBYM,ŻEBYŚ WIEDZIAL,ŻE NIE JEST TO PORA OSTATNIA, BO OSTATNIĄ PORĄ TWEGO ŻYCIA,BĘDZIE WIOSNA:WIOSNA ZMARTWYCHWSTANIA. CALOŚĆ TWOJEGO ŻYCIA SIĘGA NIESKOŃCZENIE DALEJ NIŻ JEGO GRANICE ZIEMSKIE:CZEKA CIĘ NIEBO” JAN PAWEL II Moje cztery dewizy życia bez względu na wszystko to: 1) Kiedy robimy coś dobrego to to nie może skończyć się źle, ale wiem, ze zły zrobi wszystko by przeszkodzić bo gdy robię coś dobrego to on się wścieka. 2) Boskie rozwiązania są dla nas najlepsze nawet jeśli musimy przez nie bardzo cierpieć, On przede wszystkim troszczy się o naszą duszę. 3) Pan Bóg daje tyle ile trzeba i wtedy kiedy trzeba. Chociaż nie umie dawać mało, zawsze daje w nadmiarze, tylko czy ten nadmiar jesteśmy wstanie przyjąć. 4) Panie Jezu Ty wszystko możesz, Ty uczyń to za mnie bo ja nie potrafię, a ja będę się tylko modlić. Zawierzam Ci całe moje życie, niech dzieje się Twoja wola nie moja, bo ja nie wiem co jest dla mnie dobre. Cierpienia, choroby są potrzebne wtedy gdy nie szanujemy innych chorych. Otwórz się na ludzi i na Boga. Twoja mama ciągle żyje a więc ma szanse. Poza tym pan Jezus mówi: „Z dystansem odnoś się do siebie samej: do swego organizmu, którego sprawność zmniejsza się z wiekiem. Twoje funkcjonowanie w świecie staje się coraz bardziej ograniczone. I jest to dobre, bo stopniowo przygotowuje cię do odejścia stąd.” Czy to nie powód do radości. Każdy kto odmawia NP ma chwile zwątpienia, u mnie wystąpiły one wielokrotnie. Modlę się o uzdrowienie córki, która miała poważne problemy psychiczne, wybuchy od uczestnictwa w mszach o uzdrowienie, zabierałam wodę, olej i sól, używam ich cały czas od przeszło roku, poszłam na spowiedź generalną, modliłam się za córkę odmawiając NP i raz było lepiej raz gorzej, częściej nawet gorzej. Byłam duszona przez zmorę, miałam lekko sparaliżowane przez tydzień palce. Dopiero po dwóch całych nowennach i ośmiu mszach o uzdrowienie tak po prostu zapytałam Pana Boga, co ja robię nie tak i otrzymałam odpowiedź. Pierwsza podpowiedź – modlić się za dusze w czyśćcu cierpiące, wtedy ustąpiły te duszenia, mogłam wreszcie spać bez zapalonego światła w nocy. Potem było jakiś czas lepiej, potem znowu gorzej. Druga podpowiedź – mam się modlić za samą siebie, byłam wtedy bardzo załamana. Trzecia podpowiedź- modlitwa o uzdrowienie międzypokoleniowe. Czwarta podpowiedź – modlitwa za jej zmarłego dziadka. Piąta podpowiedź – modlitwa o zdjęcie przekleństw pokoleniowych. Teraz odmawiam za nią czwartą NP i już po pięciu dniach widzę i czuje poprawę. Córka inaczej odbiera rzeczywistość, jest pogodna i mam nadzieje, że tak zostanie, a jak nie to myślę, że Pan Bóg znowu mi podpowie co mam dalej robić. Odbieram to w ten sposób: wcześniej Nowenny jakby nie mogły pomóc bo były inne przeszkody. Nie załamuj się, na tym polega nasza wiara, żeby nie wątpić nawet jak jest gorzej. Rozmawiaj z Panem Bogiem, nawet jak od razu nie otrzymasz odpowiedzi, dziękuj za każdy dzień, nawet za ten zły, za to że coś Ci się udało. Po prostu trwaj, bądź życzliwy dla innych dla samego siebie, wybaczaj innym, siebie samemu itd.. Modlitwy do Serca dał przepiękne obietnice tym ktorzy sie modlą do Jego za wstawiennictwem Sl Bożej Rozali Celakowny. Proszę o zdrowie, zgodę, radość, miłość i przyjaźń w rodzinie, godne życie dla nas. Aby nie brakowało nam pieniędzy potrzebnych do życia. O dobra i spokojną pracę dla męża. Ułożenie się dobrze wszystkich spraw w domu. Boże Ty wiesz najlepiej czego nam potrzeba , ześlij na Nas potrzebne siły i łaski, a w sercu naszym zagości radość i miłość. Tyle mamy okazji do wątpienia. Wystarczy, że coś złego się stanie w Kościele, a już słychać głosy, że w takim razie widocznie Boga nie ma. Czyż istnienie Stwórcy zależy od tego, jak zachowują się ludzie? Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Mt 11,2–6). Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Nie, na nikogo innego nie ma już po co czekać. Nikt się nie zjawi większy od Syna Bożego; ani nawet On sam nie przyjdzie widzialnie wcześniej niż na sąd, czyli na swój triumf, a nasze ostateczne zbawienie. Mamy Jego; i to nam wystarcza, aż z nadmiarem. Więc gdyby nam mówiono: „Oto tu jest, oto tam – zjawił się nowy zbawiciel, cuda robi, takich jeszcze nie było” – nie ma sensu najmować autokaru. Biedne byłoby serce, któremu Jezus nie wystarcza jako miłość nad miłościami, miłość porządkująca wszystkie inne miłości i nawet jeszcze dodająca im siły i blasku, wierności i głębi. Ale wielu pyta: Co nam z tego, skoro Go nie widać? Otóż Boże metody są inne. Dał nam trzy lata swojej obecności na ziemi, i wtedy rzeczywiście było Go widać i słychać całkiem dosłownie; cuda się działy, ślepi widzieli, niemi mówili, kalecy wstawali na nogi… Ale i wtedy do tego stopnia nie wszystkich przekonał, że skończyło się ukrzyżowaniem. Zresztą już od początku nas uprzedzał, że Królestwo Boże jest w nas (Łk 17,21), w naszych sercach, a nie w ziemskich granicach; i nie z paszportem się do niego wchodzi, ale z wiarą. Błogosławiony, kto nie zwątpi. Po zmartwychwstaniu też nie spełnił marzeń Apostołów o widzialnym królestwie, chociaż Mu o tym delikatnie przypomnieli; ale ich rozesłał szerzyć niewidzialne królestwo Łaski. A Łaski się nie da podliczyć, wymierzyć, ująć w statystyki. Nawet udowodnić naukowo też się nie da; a ona jest i działa, i to bardziej jeszcze jest, i bardziej jeszcze działa, niż to wszystko, co widzialne, wymierzalne i policzalne. Błogosławiony, kto we Mnie nie zwątpi. Bo rozraduje się, skacząc i wykrzykując z uciechy. A tyle mamy okazji do wątpienia. Wystarczy, że coś złego się stanie w Kościele, a już słychać głosy, że w takim razie widocznie Boga nie ma. Czyż istnienie Stwórcy zależy od tego, jak zachowują się ludzie? Albo wystarczy, że komuś przejdzie uczuciowa ochota do modlitwy, a już żyje tak, jakby modlić się nie było do Kogo. A św. Jakub mówi nam: Trwajcie cierpliwie. Izajasz, szerzej: Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe, powiedzcie małodusznym: Odwagi! (Iz 35,3n) Bo Bóg nie zmienia swojej istoty, ani prawo Boże swojej treści, tylko dlatego, że my mamy – przejściowo – problem. Nasz problem jest nasz, jak przybrudzone okulary; błogosławiony, kto nie weźmie przyćmionego obrazu za rzeczywistość. Błogosławiony, kto nie zwątpi w trudnej chwili: a jakaż by to była miłość, dochowywać wiary tylko w chwilach łatwych? Błogosławiony, kto we Mnie nie zwątpi. Bo rozraduje się, skacząc i wykrzykując z uciechy. Bóg wiary dochowuje na wieki, a my się wciąż niecierpliwimy, że On swoich obietnic nie spełnia od razu. Ale przecież plon ziemi też nie nadaje się do zżęcia zaraz po zasianiu. Ma swoje problemy i troski okres siewu, a nagrodę przynoszą dopiero żniwa. Więc: Trwajcie cierpliwie; i: bez skarg wzajemnych. Bez szukania winnych. „Gdyby nie ten czy tamten, to ja bym wierzył, ale tak?” Równie dobrze można powiedzieć, że gdyby nie ten czy tamten, to Bóg by istniał, ale tylko wtedy… Może za mało wkładamy sensu w słowo „wierzyć”. Ono przecież nie oznacza po prostu jakiejś ludzkiej postawy wobec rzeczywistości czy otoczenia; ono oznacza zgodę na kontakt z Bogiem. Czy to Ty jesteś, Ten, który mnie stworzył i który mnie prowadzi do swojego królestwa? Czy to Ty jesteś, Ten, do którego moje serce tęskni, a Ty wiesz o tym i całą swoją wszechmoc i miłość wkładasz w to, żeby Twoje stworzenie dojrzało do odpowiedzi na Twoją miłość? Ilu jest ludzi, tyle różnych dróg tego dojrzewania, a na każdej Ty sam nas szukasz, zanim byśmy jeszcze odpowiedzieli Ci choć słowem. Ilu jest ludzi, tyle różnych punktów startu do drogi, a niektóre z naszego punktu widzenia mogą być straszne, ale Ty i na takich stajesz, jak żebrak z wyciągniętą ręką: ze swoją prośbą o kontakt, o zawierzenie. Ilu jest ludzi, tyle różnych cierpień, ale tyle też różnych radości. Odwagi. Nam wszystkim zdarzają się cierpienia takie, z którymi trzeba walczyć, ale też i takie, do których się wystarczy uśmiechnąć. A Jan Chrzciciel, choć przysłał takie pytanie, wiedział już i wcześniej: to On; i On ma wzrastać, a ja mam maleć (J 3,30). Nie w tym sensie, żeby Syn Boży mógł jeszcze wzrosnąć, a moje ja mogło jeszcze bardziej zmaleć, niż już jest. Ale w tym, że trzeba coraz lepiej widzieć Jego cudowną wielkość, a swoją własną małość; i to wyzwala. Trzeba je uznać, zaakceptować, a nawet pokochać, i wtedy można stanąć przed Nim w prawdzie, bez szkieł ochronnych i masek, oko w oko i uśmiech w uśmiech. Duch Pański stale głosi dobrą nowinę ubogim, a jedna z najlepszych nowin to ta właśnie, że jesteśmy ubodzy. I że Bóg nas ukochał właśnie w tym naszym ubóstwie. Nie pozbywajmy się go, szukając sztucznej wielkości, mierząc się i porównując z innymi. Ubogim głoszona jest Ewangelia; bogatym też, ale przechodzi im mimo uszu, tak są zajęci swoim bogactwem, wszystko jedno, walutowym czy duchowym. I cóż z tego, że nie umiem się modlić, że mi nie wychodzi, że moją modlitwę zasnuwają wszelkie możliwe rozproszenia jak gęsty smog? Niby co ja jestem takiego, żebym się miała modlić pięknie? Jeżeli prawdą o mnie jest słabość, to słabość moją Mu ofiaruję; zawsze lepsza na ofiarę Bogu prawda niż maska. Jeżeli On ma wzrastać, a ja maleć, to wystarczy mi Jego chwała, bo jest ważniejsza od mojej – nieskończenie ważniejsza! Byleś Ty, Panie, był uwielbiony, to już nie będzie takie ważne, co dalej będzie; ani co o mnie ludzie myślą, dobrze czy źle – za dobrze czy zbyt źle – zresztą, kto to wymierzy! – ani nawet co ja sama o sobie wiem – nie załamię się pod tym, bo to nieważne. Byleś Ty był uwielbiony. Amen. Fragment pochodzi z książki „Po śladach Niewidzialnego” zapytał(a) o 21:33 Boże, nie mam już siły... Możecie mi coś doradzić? Błagam... Chodzi o rodziców. Traktują mnie jak gów*o wartego bachora, które nie może nieć własnego zdania ani uczuć -,- Chodzi np. o to, że piszę sobie pracę do szkoły, tata mówi, że mam przynieść mu pilota od TV. Mówię, że piszę ważną pracę, i żeby wstał sam (leżał na kanapie...). On drze się na mnie i mówi "Zamknij się, masz wykonywać moje polecienia i się nie odzywać!". Inna sytuacja. Uczę się z Chemii, rodzice drą się na mnie, że nie zdam testu z Polaka, który też mam jutro. Biorę więc książkę z polaka. Po kilku minutach drą się na mnie, że mam się uczyć z Chemii, bo inaczej dostanę szlaban -,- Kolejna sytuacja. Chcę pomalować rzęsy tuszem. Mama drze się na mnie, że nie ma takiej opcji, bo nie ma zamiaru aby ludzie pomyśleli sobie, że pozwala mi na jakieś wielkie makijaże -,- No bez przesady! Nie mogę używać nawet tuszu do szkoły ... Marudzą też, że nie mówię im nic o znajomych, o sobie. Ale kiedy zaczynam mówić o swoich uczuciach, marudzą "Nie myśl tak, masz mysleć tak...". Co dzien powtarzają mi, że mam im powiedzieć, jeśli będę miała chłopaka, ale też mówią często, że nie ma mowy, aby pozwolili mi się umawiać z jakimiś chłopakami, i niech tylko spróbuję się z kimś spotykać. Fajnego kolesia trzymam na razie na dystans, na szczęście widujemy się w szkole, więc to nie jest największym problemem. Ogólnie chodzi o to, że traktują mnie jak dziecko. Podejmują za mnie decyzję, a ja choć próbuję się sprzeciwiać, nic to nie daje. Dostaję po prostu szlaban, zabierają mi kompa, czy coś w tym stylu. Nie wiem już co robić, rozmowa z nimi nic nie daje... Nie chcę też ich ranić, bo wiem, że mnie kochają, pomimo, że tak traktują...Ps. Wiem, że sporo tu tekstu ,ale mam nadzieję, że ktoś okaże jednak serce i przeczyta, doradzi mi coś. Na prawdę bardzo proszę! Jeśli to ma jakieś znaczenie, to jestem w 3 klasie gimnazjum. Odpowiedzi Hm.. Ciężka sprawa z tymi rodzicami. W końcu masz już 16 lat, nie jesteś dzieckiem, więc nie powinni Cię tak traktować. Nie wiem, czy to coś pomoże, ale na początku możesz pokazać im, że jesteś odpowiedzialna, spróbować się jakoś usamodzielnić. W tym już Twoja głowa, jak to zrobić. Możesz przysiąść do lekcji, posprzątać z własnej woli, zrobić zakupy, no nie wiem, cokolwiek, byleby jakoś udowodnić im w jakiś sposób, że jesteś dojrzała i nie jesteś dzieckiem. Możesz też ponownie spróbować z nimi porozmawiać. Na spokojnie, bez krzyku. Powiedzieć, że nie chcesz, żeby tak Cię traktowali, że źle się czujesz z tym, że rodzice nie mają do Ciebie zaufania. Ty jesteś na miejscu, a ja daleko, więc najlepsza rada na odlegość: Poczuj się odpowiedzialna (ale tak naprawdę na 100%) za swoje zycie i swoje szczęscie i napisz co zamierzasz z tym zrobić (możesz na moim profilu w komentarzach). Serio, to Ci pomoże, jeśli moją radę potraktujesz poważnie. Miki. odpowiedział(a) o 22:50 Głupia sytuacja. Ja miałam podobnie, ba, chyba nawet gorzej. W końcu rodzice doszli do wniosku że ich zakazy i tak nic nie dadzą, i teraz nic mi nie każą, a przynajmniej radzą. Dzięki temu uświadomiłam sobie że skoro ja zawaliłam szkołę, to mi będzie później ciężko z pracą to nie ważne. Myślę że Twoi rodzice nie mogą przyjąć do wiadomości, że już nie jesteś małą dziewczynką. Jest to dla nich ogromny szok, jak z resztą dla każdego rodzica (też to przeżywałam...).Oprócz tego traktują Cię trochę nie fair. Skoro rozmawianie nic nie daje, to naprawdę nie wiem, jak Ci pomóc... Spróbuj dawać im to, czego ty od nich oczekujesz - u mnie podziałało. Jeżeli potrzebujesz pomocy nadal - pisz, postaram się pomóc bo życie dało mi wyjątkowego kopa w dupę, także wiem, co czujesz. kitek172 odpowiedział(a) o 23:02 O chłopaku na 100% nic nie mów! Myślę że musisz się postawić powiedzieć koniec kropka i tyle! Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

boże nie mam już siły